Polski
Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

Jesień na rzecznych główkach

2022-11-29
Jesień na rzecznych główkach

Jaką miejscówkę wybrać na jesiennego drapieżnika?

Główka, ostroga, tama. Jest sporo określeń na budowle hydrotechniczne, które zostały stworzone przez człowieka w celu ochrony brzegu przed działaniem rzecznego nurtu. Wybudowane w poprzek rzeki odbojnice nurtowe mają zadanie skierować nurt pod przeciwległy brzeg zapobiegając tym samym jego niszczącej działalności. Tak się składa, że, główki stały się także doskonałymi łowiskami rzecznymi, tworząc bardzo dobre warunki dla niemal wszystkich gatunków ryb zamieszkujących wody płynące.

 

Kamienna ostroga, wędkarska klasyka opisywana wielokrotnie w periodykach wędkarskich. Chyba każdy zetknął się z nią w swojej wędkarskiej karierze. Raz długa, wchodząca na niemal połowę szerokości rzeki, innym razem krótka na dosłownie kilka metrów. I jedna i druga może być wspaniałym łowiskiem dla spinningisty. Ale, jak to najczęściej w życiu bywa - nie ma tak dobrze, nie wszystkie tamy będą wyśmienitymi miejscami przebywania ryb. Które więc główki przyciągają ryby, które zaś zioną przysłowiową pustką? Mamy jesień, wchodzimy w jej drugą połowę, więc proponuję skupić się na ostrogach, które mogą nas obdarzyć rybami w tym właśnie okresie.

 

      Widok z główki

Po letnim przesileniu woda z dnia na dzień staje się chłodniejsza. Ryby wyczuwają to oczywiście i jako stworzenia zmiennocieplne zaczynają powoli zmieniać swoje stanowiska. Życiodajny nurt, tak zbawienny dla letnich miesięcy nie jest już tak konieczny do przeżycia, także ryby zaczynają szukać bardziej zacisznych miejsc, ale takich które zapewnią im odpowiednią ilość tlenu,  pokarmu, kryjówek i odpowiedniej warstwy wody niezbędnej do przeżycia. Z podanych powyżej przyczyn wynika, że w pierwszej kolejności możemy odrzucić najpłytsze ostrogi, które są mocno zasypane piachem. W letnich miesiącach można co prawda zdjąć z nich dyżurnego bolka średniaka, czy też klenia z kamiennego rozmytego szczytu, jednak z upływem czasu miejsca te będą raczej świeciły pustką i dłuższe łowienie na takich tamach nie ma moim zdaniem sensu. Jeśli już to proponuję zatrzymać się na nich dosłownie na chwilkę, choćby po to, by potwierdzić teorię, że nic tu się nie dzieje (sporadycznie możemy zostać mile zaskoczeni).

***            

Trafiłem kiedyś na dość płytką główkę, która z racji swojego wieku okres świetności miała już za sobą. Z roku na rok robiła się coraz płytsza, aż wreszcie dobiła do niej przykosa i zasypała ją niemal całkowicie. Dojście do tamy stało się niezwykle uciążliwe, nikt tam nie chodził z racji małej głębokości a przepływające łódki wyposażone w elektronikę także nie zawracały sobie ją głowy. Poniżej tamy rozpościerała się kolejna płycizna, niewielki dołek przy szczycie, oraz płaski blat z wodą na metr i mini przykoska z wyraźnym kantem spadającym na maksymalnie dwa metry. I  właśnie ten kancik upodobały sobie całkiem przyzwoite szczupaki. Dało się je łowić dość regularnie, aż do momentu gdy woda w rzece uległa większemu ochłodzeniu.  

***            

Generalnie jednak trzeba się skupić na nieco grubszej wodzie. Nie musi to być od razu głębokie ploso z dołem na pięć metrów, woda na dwa trzy metry będzie w zupełności wystarczająca. Chciałbym w tym miejscu nadmienić, że nie da się rzecznych główek ująć w  sztywne reguły. Każda z nich jest inna i niepowtarzalna, mają one wiele wspólnych cech, lecz do każdej z nich należy podchodzić indywidualnie. Ważne jest bowiem nie tylko to co znajduje się w obrębie samej główki, ale też to co jest w bliższej i dalszej okolicy. Rzeka to jeden organizm i na pewne rzeczy ma wpływ wiele różnych często indywidualnych i niepowtarzalnych czynników. Ok, wracając do meritum. Odrzuciliśmy najpłytsze ostrogi, skupmy się więc na tych głębszych. W terminologi wędkarskiej wyróżnić możemy kilka pojęć związanych z główkami. Poniżej pokrótce przedstawię ich charakterystykę, oraz moje sposoby obławiania tych miejsc. Tekst ten traktuje o jesiennych, nawet późnojesiennych łowach więc swoją uwagę skupię na szczupakach i sandaczach, zostawiając sobie pozostałe gatunki ryb na inną okazję.

Napływ             

Część ostrogi od strony napierającego nań nurtu określa się napływem. To bardzo ciekawe, aczkolwiek trudne technicznie łowisko. Przy bardzo długich główkach część napływowa jest często nieciekawa, płytka z prawie stojącą wodą. Dopiero w ostatniej części główki daje się odczuć wpływ nurtu i miejsce to może być ostoją interesującego nas drapieżnika. Zdecydowanie ciekawsze są jednak napływy na krótszych główkach ze znacznie głębszą wodą przy samej podstawie tamki, często z wstecznymi prądami lub tzw „cichym zakątkiem” czyli kącikiem wolnej wody znajdującym się pomiędzy napływowym brzegiem a podstawą główki. W miejscach tych lubią się ustawiać pokaźnych już rozmiarów szczupaki a bliżej szczytu główki także sandacze. Tak jak wspomniałem jest to dość trudne łowisko, osobiście najwygodniej mi jest obławiać tego typu miejsce nie z samej główki, ale z miejsca znajdującego się kilkanaście metrów powyżej. W pierwszej kolejności obławiam podstawę, cofkę ewentualnie „cichy zakątek”. Zaczynam od woblera, najczęściej niedużego o wyraźnej pracy. Hornet Salmo, czy Shark Kenarta w wielkości 5cm sprawdza się tu idealnie. Po obłowieniu podstawy przenoszę się na dalszą część napływu obławiając go woblerami bezsterowymi z oczkiem umieszczonym na grzbiecie korpusu. Tu w zależności od głębokości używam różnych woblerów w wielkości 7-8cm i masie dostosowanej do głębokości łowiska. Po obłowieniu woblerem przechodzę na przynęty gumowe i próbuję obłowić dołek napływowy znajdujący się zazwyczaj przed szczytem główki. Z racji uciągu preferuję tu gumy w wielkości 8-10cm raczej smukłe, nie stawiające dużego oporu, dobrze pracujące w prądzie rzeki. Moją ulubioną gumą jest tutaj cztero calowy Easy Shiner firmy Keitech.

Napływ na ostrogę

Przykładowe przynęty na napływ

Po obłowieniu napływu wchodzę na główkę i przechodzę do następnego etapu łowienia. Kolejnym elementem ostrogi będzie przelew, przemiał. Jest to jakby przedłużenie ostrogi, bardziej lub mniej zalana część jej szczytu, swoją drogą arcyciekawe miejsce, lecz zajmujące mnie głównie w cieplejszych porach roku, kiedy to moją uwagę skupiają także inne gatunki ryb. Jesienią przy poszukiwaniu sandaczy i szczupaków moją uwagę zwraca głównie zapływ ostrogi.  

Zapływ              

Część tamy po przeciwległej stornie od napływu określa się mianem zapływu. Zdecydowanie tej części poświęcam najwięcej swojego czasu. Charakterystyka części zapływowej ostrogi może być bardzo różnorodna, szczególnie na bardzo długich ostrogach. Bywa tak, że podstawa jest płytka i zapiaszczona, głębsza a tym samym ciekawsza wędkarsko jest ostatnia ćwiartka patrząc w kierunku szczytu. Spotyka się też główki o zasypanym szczycie, z usypaną poniżej płytką łachą i ciekawą przykosą z głębokim dołkiem znajdującym się bliżej podstawy tamy. Różnorodność jest duża, podstawą jest „wymacanie” dna i określenie potencjalnej głębokości,  układu dna i wstecznych prądów. Jeżeli główka nie jest zasypana nie wchodzę od razu na jej szczyt tylko staram się zatrzymać przed nim na odległość rzutu. Pierwsze rzuty wykonuję tuż za przelew, najczęściej woblerem bezsterowym. W kolejnych rzutach wachlarzem odsuwam się szczytu i obławiam pogranicze warkocza. Po obrobieniu w ten sposób szczytu główki przesuwam się na jej koniec i koncentruję się na obławianiu samego warkocza. Pierwsze rzuty wykonuję jeszcze woblerem bezsterowym, ale następnie już przynętami gumowymi. Z racji, że łowimy na pograniczu nurtu i warkocza, najczęściej w jednym z najgłębszym miejsc używam najcięższych główek dopasowanych do głębokości wody. W tym miejscu stosuję także przynęty o bardziej smukłym korpusie i stonowanej pracy. Moimi ulubieńcami są Easy Shiner Keitech, ShadTeez Slim, Texas Relaxa. Po obłowieniu warkocza koncentruję się na samym zapływie, czyli na tzw. klatce. Tu staram się wymacać wszelkie nierówności dna, krawędzie łachy znajdującej się w miejscu tworzenia się cofki, zarówno od strony warkocza, jak i klatki, lub piaszczyste języki, które tworzą się za niektórymi ostrogami w okresie większej wody, kiedy to tama znajduje się całkowicie pod wodą. Wolniejszą zapływową stronę preferuję obławiać mocniej pracującymi gumami typu Kopyto Relaxa, czy klasycznymi ripperami np. Shad Teez o rozmiarze 9-12cm.

Widok z główki na klatkę

 

Zestaw na zapływ

Po całej operacji, jeśli nie mam brań przenoszę się na kolejną ostrogę i zaczynam całą zabawę od początku. Wraz z upływającymi dniami i schładzającą się coraz bardziej wodą szukam ostróg za którymi gromadzą się w większe stada leszcze, lub inny białoryb. Samo łowienie na zimowiskach jednak budzi we mnie mieszane uczucia, staram się łowić na ich obrzeżach, głównie po to by ograniczyć do minimum kontakt z białorybem. Dobrze jak do główki od dołu dochodzi rynna, w której wcześniej czy później pojawią się sandacze idące na stołówkę. W takich miejscach możemy łowić do samego końca sezonu mając realną szanse na kontakt z zębatymi drapieżnikami.            

Koniec sezonu nadchodzi szybko, bardzo dobrze jest wykorzystać każdy wolny dzień na ryby. W szczególności należy zwrócić uwagę na pierwsze przymrozki, wówczas to lubią się uaktywnić największe ryby. To też okres, w którym może się już pojawić mroźny „ruski wyż”  odcinając nas od łowienia na dłuższy okres czasu, czasami nawet do końca sezonu. Więc póki co, trzeba uzupełnić braki w przynętach i… „ahoj przygodo”. :-)

Sandacz z warkocza główki


Szczupak z klatki

 

Tomasz Klimek

 

Pokaż więcej wpisów z Listopad 2022
pixel